Mijają już dwa tygodnie od naszej minipodróży poślubnej, w czasie której zaliczyliśmy Barcelonę.
Bez mrugnięcia okiem przyznaję jej miano najpiękniejszego miasta, jakie widziałam w życiu: malownicze wzgórza, ciepłe morze, pełne życia plaże, niezwykłe parki, bajeczna architektura, masa zakątków do zwiedzania, pamiątki, kawiarenki, świetna komunikacja i… sangria (przepyszne wino z wodą mineralną i świeżymi owocami).
trzy dni w Barcelonie to naprawdę za mało, żeby zdążyć zobaczyć choćby tylko najważniejsze rzeczy i jeszcze znaleźć czas na relaks.
Nam udało się to jakoś skondensować, ale przyznam szczerze, że nie tyle się Barceloną nacieszyłam, co zachęciłam do kolejnego tu przyjazdu. Na tydzień co najmniej! Musimy w końcu zobaczyć wszystko, co ominęliśmy z braku czasu.
No i wreszcie kilka moich własnych zdjęć z tego bajecznego miasta: