No mamy nadzieję, że nie!
Choć przez chwilę mieliśmy wątpliwości…
Oto nasza historia: Czytaj dalej
No mamy nadzieję, że nie!
Choć przez chwilę mieliśmy wątpliwości…
Oto nasza historia: Czytaj dalej
Sprawa wydaje się prosta: plan przyjęcia przemyślany mamy od dawna i wystarczy tylko zaprosić na nie gości. Rzecz komplikuje się jednak, gdy planowana przez nas impreza nieco odbiega od standardów. Co uważam za standard? Imprezę na około 100 osób z zespołem, wodzirejem, trzema daniami na ciepło, tortem i oczepinami.
Jeśli planujemy uroczysty obiad weselny lub mniejsze przyjęcie, koniecznie poinformujmy o tym gości w zaproszeniach!
Najlepiej pisać jak najprościej…
Czyli: Twój były się żeni…
Śmiem zaryzykować stwierdzeniem, że ślub byłego jest dość trudnym przeżyciem dla każdej z nas. Niezależnie od tego czy zostałyśmy sromotnie porzucone i nadal go kochamy czy może żyjemy w przyjaźni i życzymy sobie jak najlepiej – na wieść o ożenku mężczyzny, który kiedyś był nasz odczuwamy pewien dyskomfort. W zależności od sytuacji dyskomfort ten ma różne natężenie, ale nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby go w ogóle nie poczuć! (jeśli się mylę – zgromcie mnie w komentarzach) 🙂
Wyścig szczurów to polega na tym, tego się nie czuje,
że się ciągle i ciągle z innymi porównuję (…)
Dół, gdy jestem gorszy, gdy lepszy to wesoły!
(Kazik)
Z moich dotychczasowych obserwacji (tych z autopsji i tych z internetu) wynika, że jedna panna młoda drugiej pannie młodej nie raz z przyjemnością podstawiłaby nóżkę. Dla niepoznaki przyobleczoną w zgrabny pantofelek…
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o naszym zespole weselnym. Jak już wspominałam, takiej atrakcji początkowo w ogóle nie było w planie 😉
Czyli o wymianie zaproszeń ślubnych…
Wręczanie zaproszeń na ślub i wesele przypomina czasami wymianę handlową:
„Tak świetnie bawiliśmy się na Waszym weselu, proszę, oto zaproszenie do nas!”
„Słuchaj, skoro ona nas nie zaprosiła, to my chyba też nie musimy jej zapraszać?”
„Bez żalu mogłabym nie zaprosić cioci Piątawodapokisielu, ale przecież tańczyliśmy na weselu jej córki!”
Mój pierwszy bal,
te walczyki leciutkie jak świerszcze…
(Agnieszka Osiecka/Kalina Jędrusik)
Uświadomiłam sobie, że tak właściwie nie do końca rozumiem ideę pierwszego tańca weselnego.
Logicznym dla mnie jest, że któryś z tańców musi być tym pierwszym, wszak inaczej nie sposób zacząć imprezy, ale… nigdy nie przemawiał do mnie pierwszy, wyćwiczony, wystylizowany taniec na oczach wszystkich gości. A już zupełnie nie pojmuję napięcia z nim związanego i obaw o to, czy układ zostanie należycie spamiętany i czy jakieś niesforne dziecko nie wedrze się w tym czasie na parkiet.
Tak, macie rację, nie ma przepisu na wesele idealne, ale każdy z nas może mieć wesele idealne dla siebie. Zorganizować takie przyjęcie to zadanie banalnie łatwe i niezwykle trudne zarazem.
Dlaczego łatwe? Bo wystarczy iść za głosem serca!
Dlaczego trudne? Bo bardzo trudno iść za głosem serca!
Czyli o karmieniu się tortem weselnym.
Przyznam, że to jeden z weselnych „zwyczajów”, którego bardzo nie chciałam wcielić w życie na swoim przyjęciu.
Wydaje mi się, że rozumiem mniej więcej sens tej czynności: pierwszy symboliczny kawałek tortu i wzajemne „jedzenie sobie z dzióbków” – jest dobrobyt, jest współpraca, jest rodzinna harmonia…
Czytaj dalej
Dzisiejszy wpis będzie bardzo wstydliwy i osobisty, otóż… do ślubu poszłam dumnie z wąsem. Ba, jeszcze starałam się nim zawadiacko zakręcić, żeby udowodnić światu, że lubię siebie taką, jaką mnie natura stworzyła.
Ale od początku: